Naszym piórem: Muzyka rzeki – relacja z koncertu
Sztuka jest nie inaczej niż śpiew ptaka. A po co ptak śpiewa? Co pragnie wyrazić? Co jego śpiew znaczy? To przecież drugorzędne. Sztuka nie jest po coś, lecz po prostu jest. To część człowieczeństwa — mówi Ewa Kuryluk w wywiadzie , jakiego udzieliła Wojciechowi Szotowi.
Słowa te najtrafniej oddają moją potrzebę obcowania z pięknem.Nie potrafię inaczej! Ale do rzeczy!
Wczoraj byłam na koncercie MUZYKA RZEKI VOL. 1: Chopin / Szuman, 20.07.2024, Scena Letnia na Bulwarze Filadelfijskim.
Wystąpili:
Liu Yuhang- fortepian
Sara Watrak- prowadzenie
Fot. Łukasz Ułanowski
Wszystko to w ramach 28 Międzynarodowego Festiwalu Nova Muzyka i Architektura.
Bajka o tym , jak to Wisła bawiła się z muzyką Chopina i Szumana, w obydwu zakochana!
Letni gwar wypełniał Bulwar Filadelfijski w Toruniu. Swoją drogą, to zadziwiająca nazwa dla tego miejsca. Zadziwiająca!
Tłumy nagich ramion i nóg przemierzały go wzdłuż, kapały słodkie krople z lodów wprost na żarzący się beton i natychmiast tworzyły nań dziwne arabeski. Pracowite ręce uwijały się wśród kapeluszy, dziecięcych wózków i filiżanek kawy.
Tylko Wisła spała zmęczona natarczywymi promieniami słonecznymi.
Nawet chmury miały tego dnia dosyć leniwego snucia się po niebie, przycupnęły gdzieś w Ogródku Pana Boga i leniwie huśtały się na hamakach ukryte przed ciekawskich oczyma!
I oto powietrze przeciął zrazu leciutko i krótko ostry dźwięk białego klawisza fortepianu, aż dreszcz wstrząsnął leniwą Wisłą. Zakotłowało się , zakręciło coś wśród fal, ale nic nie wskazywało na to, że rozpoczyna się zabawa wody z dźwiękami, płynącymi wprost z biało-czarnej klawiatury fortepianu.Poleciały w dal jakieś Cis-molle, Fis-molle, Dis-molle, roztańczyły się nutki, krzyżyki , bemole, tony , półtony. A każdy inny, strojny w anielskie skrzydła lub burzowe pioruny. Wychyliła z wody głowę Świtezianka i zaczęła przedzierając się poprzez dźwięki kreować sobie z nich koronę i skrzydła. Łowiła dźwięki i chowała do kryształowej skrzyni, kolejne i kolejne, jeden po drugim, potem nanizowywała je na pięciolinie fal, tworzyła tonacje, aż zebrało się w niej 88 dzwięków, kłótliwych czasami lub pokornych jak baranki, kiedy karcone ręką pianisty- milkły.Ustawiała je po dwa, po trzy, po siedem, po osiem. Plątały się, goniły, bawiły w chowanego z kroplami wody i dłońmi Świtezianki, a może to była Wiślanka, panna wodna z toruńskiego piernika, przyjaciółka Filutka, Filusia, Piernikarki, Flisaka?
Rzeka pozwalała Jej zamieszkać w swoich wnętrzach, w podziemiach piaszczystych łach, wśród rzecznych ryb, traw, owadów i … w zamku, zamku Królowej Wisły.
Siedzieliśmy nad jej brzegiem zasłuchani w opowieści fortepianu i wody i wydawało się nam, że czas stanął, ludzie zniknęli, jesteśmy tylko my , muzyka, lato i rzeka, o której tak pięknie pisał Zbigniew Herbert
Do rzeki (wiersz klasyka)
Zbigniew Herbert
Rzeko – klepsydro wody przenośnio wieczności
wstępuje w ciebie coraz bardziej inny
że mógłbym być obłokiem rybą albo skałą
a ty jesteś niezmienna jak zegar co mierzy
metamorfozy ciała i upadki ducha
powolny rozkład tkanek i miłości
ja urodzony z gliny
chcę być twoim uczniem
i poznać źródło olimpijskie serce
chłodna pochodnio szumiąca kolumno
opoko mojej wiary i rozpaczy
naucz mnie rzeko uporu i trwania
abym zasłużył w ostatniej godzinie
na odpoczynek w cieniu wielkiej delty
w świętym trójkącie początku i końca
Woda płynęła, dźwięki unosiły się na falach, czesane niewidocznymi rękami Wiślanki. Płynęliśmy z nimi!